KAJETAN GORNIG: Absolutorium samemu sobie. Adam Neumann źle się ocenił
W politycznej grze pozorów każdy gest ma znaczenie. Ale są takie, które wprawiają w osłupienie nawet wytrawnych obserwatorów życia publicznego. Tak właśnie stało się w przypadku Adama Neumanna, który – jako radny – zagłosował przeciwko… udzieleniu absolutorium samemu sobie za okres prezydentury.
Polityczny samobiczownik
Absolutorium za rok 2024 to formalne rozliczenie nie tylko obecnej prezydent Katarzyny Kuczyńskiej-Budki, ale także jej poprzednika – Neumanna, który sprawował urząd przez pierwsze trzy miesiące roku. Tymczasem radny Neumann, debiutant w ławie radnych, postanowił publicznie potępić własną kadencję. To gest na pozór szlachetny, ale w rzeczywistości – politycznie naiwny i sprzeczny z podstawowymi zasadami gry.
Dlaczego to błąd?
Po pierwsze – nie ocenia się własnej pracy w głosowaniu. To jak sędzia wydający wyrok w swojej sprawie. W zdroworozsądkowym świecie polityki (o ile taki jeszcze istnieje) nie praktykuje się publicznego samobiczowania, zwłaszcza gdy jednocześnie ubiega się o reelekcję.
Po drugie – to nie jest głosowanie o cenę wody. Neumann próbował tłumaczyć swój gest zasadą „neutralności”, ale to naciągana interpretacja. Absolutorium to ocena całorocznych działań władz, a nie abstrakcyjna decyzja administracyjna. Gdyby każdy polityk miał głosować przeciwko sobie „dla zasady”, cały system rozliczalności straciłby sens.
Czyżby strategia?
Można spekulować, czy była to próba wywołania wrażenia „moralnej przewagi”, czy raczej efekt politycznej dezorientacji. Neumann, który jako prezydent nie błyszczał, a jako radny nie wyróżnia się aktywnością, mógł uznać, że taki gest poprawi jego wizerunek. Jeśli tak, to się przeliczył – zamiast pokazać pokorę, pokazał brak instynktu samozachowawczego.
Wilcze Doły absurdu
Jego decyzja przypomina słynny zbiornik na Wilczych Dołach – budowlę, która od lat jest symbolem nieprzemyślanych inwestycji. Podobnie i ten głos: niezrozumiały, bez logiki i – co najgorsze – niepotrzebnie wystawiający go na śmieszność.
Podsumowanie: polityk nie powinien być swoim najgorszym sędzią
Neumann mógł się wstrzymać. Mógł wyjść na czas głosowania. Mógł nawet – o zgrozo! – zagłosować za sobą, bo przecież nikt nie oczekiwał, że publicznie uzna swoją kadencję za kompletną porażkę. Zamiast tego wybrał drogę, która nie przynosi mu ani szacunku, ani politycznych punktów. A to już nie jest brak instynktu – to po prostu kiepski styl.
Czasami milczenie jest złotem. Zwłaszcza gdy nie ma się nic mądrego do powiedzenia – nawet na swój temat.
KAJETAN GORNIG